30.12.2004 :: 12:47
............................................ notka KONQRSowa ............................................ "Moja własna Opowiesc Wigilijna..." ...W kolorowej ciszy, bezwietrznym spokoju, zostawiajac zasoba szare smutki zycia podazalam przed siebie... Sama nie wiem gdzie: wcale sie nad tym nie zastanawialam... Delikatny, mrozny wietrzyk unosil w daleka odchlan moje mysli wciaz krazace wokol historii sprzed miesiaca... Do dzis pamietam mnostwo wylanych zimnych lez na tle pieknej, zlotej jesieni iskrzacej sie mnostwem barw. Nawet drzewa zrzucajac kolejne liscie jakby cierpialy... jednak nie wiem dlaczego...
"Spieszmy sie kochac ludzi, bo tak szybko odchodza... "
Matka??? Kimze ona dla mnie byla...Owszem, moge powiedziec matka- rodzicielka, biologiczna matka... nic wiecej, to przykre... Wychowalam sie w bidulu (oddala mnie tam jak mialam 8 lat); pamietam ja, jej smutna, zniszczona od nalogu twarz, brudne i potargane ubrania, puste mieszkanie... Tych obrazow nic nigdy nie wymarze, zachowuje je jako "pamiatke" po niej...
"A gdy serce twe przytłoczy Myśl, że żyć nie warto, Z łez ocieraj cudze oczy, Chociaż twoich nie otarto..." Maria Konopnicka
.. 33 dni temu dostalam telegram... Zmarla... Przedawkowala... Wiedzialam, ze tak skonczy, ale mimo tego nie bylam przygotowana na taki koniec... Wtedy zostalam calkiem sama. Nie mialam oparcia i nadzieji w nikim... Na cmentarzu bylysmy same, tylko ona i ja... Przez wiele lat ludzilam sie nadzieja , ze moze jednak...bedzie....bedzie lepiej...lepiej... Wybaczylam wszystko co sie stalow przeszlosci... nienawisc, zal odeszly, zostal smutek i pustka w sercu...
"Ludzka dusza jest jak tęcza nad przepaścią, jak całe życie znika. I taki wielki żal jakby zgasła czyjaś miłość - tych co zostali przenika..." Marek Skwarnicki
Kazdego dnia w drodze do pracy widzialam chlopaka w moim wieku, ktory kleczal na zimnej i brudnej ulicy proszac ludzi o jalmuzna. W zniszczonych dloniach sciskal tabliczke... Nigdy nie mialam ochoty przeczytac tego, co na niej pisalo... to byl blad... ignorancja i skapstwo wziely gore... Bylam pewna ze i tak wszystko co mowi ludzia jest klamstwem, ze oszukuje po to, zeby zdobyc pieniadze na swoj nalog, bylam pewna ze taki byl... Wigilia... atomsfera swiat wszedzie: na ulicy, w domach, w kazdym czlowieku, w kazdym sercu... ale nie w moim... Chyba staje sie ono powoli zimnym i obojetnym kamieniem; moze to smieszne, to wlasnie takie serce jak u MrScrooge... Szlam w samotnosci przez puste ulice, ludzie zasiadali szczesliwi do wieczerzy tak przez nich wyczekiwanej caly rok, a ja patrzylam z utesknieniem w daleka odchlan, odchlan losu w ktory zostalam rzucona... ...i wtedy znow zobaczylam jego; smutnego, wycienczonego i tak samo opuszczonego przez wszystkich. To ten chlopak ktorego codziennie mijalam, nawet nie spogladajac... ... nie rozumialam co sie ze mna zaczelo dziac, jakby jakas nadzwyczajna sila splywala, wpierw delikatnie od glowy az po palce stop... poczulam niezwykla lekkosc, radosc byla wszedzie a swiat nie byl tym samym swiatem co dzis... nie widzialam juz chlopaka; przede mna stal piekny, wysoki aniol w bieli... trzymal ta sama tabliczke w dloniach, co kazdego dnia, a ja w koncu zobczylam napis: "pamietaj, nigdy nie jestes sam..." moj aniol... ... zrozumialam ze nigdy nie bylam samotna, on zawsze byl przy mnie, a ja wcale nie chcialam go poznac, dostrzec... w przeciwnosciach losu zawsze mial dla mnie iskierke nadzieji na lepsze jutro... Wierzcie czy tez nie, ale ja spotkalam mego aniola, opiekuna na kazdy dzien zycia, przyjaciela... jest ze mna zawsze: bez wzgledu na to czy swieci slonce w dobrych chwilach zycia, czy tez niebo zasnute jest ciezkimi chmurami z ktorych lada chwila posupia sie pioruny... "Wiara" patrzę prze szybę nieosiągalnych pragnień moja dłoń lekko drży sięgając po marzenia tak nierealne gdzieś jest mój anioł teraz śpi ale czuwa nade mną może on kiedyś dotknie mojej zimnej dłoni ukoi do snu pogłaszcze po martwych włosach sprawi że dotknę nieba purpurowe skrzydła lekko uniosą mnie tam gdzie raj nie ma koloru piekielnych obłoków. .....